Miłosierdzie to podstawa naszej misji, coś co otrzymaliśmy w darze od miłosiernego Boga. Jeśli ktoś jest niewierzący ma to wpisane w swoje sumienie. Przez 5 lat pracy z osobami w kryzysie bezdomności miłosierdzie, którym się kieruję zmieniało się. Dlaczego? Kiedyś myślałem, że miłosierdzie jest niezmienne. A jednak przekonałem się, że miłosierdzie musi być mądre.
Praca z osobami w kryzysie bezdomności jest misją miłosierdzia. Ale to miłosierdzie każdemu podopiecznemu będzie okazywane w zupełnie inny sposób. Nie dlatego, że mamy różne standardy dla każdego. Właśnie dlatego, aby każdy miał równe szanse biorąc pod uwagę Jego historię, aktualny stan, predyspozycje i ograniczenia. Patrząc tylko na regulamin moglibyśmy kogoś skrzywdzić postępując tylko wg litery prawa.
Grzegorz mimo zapicia w naszym Domu nie miał nałożonego obowiązku kolejnej terapii stacjonarnej. Wiemy, że zna On doskonale narzędzia terapeutyczne. Wiemy, co wywołało sytuację, w której emocje i uczucia wzięły górę i zapił. Wiemy, co wzmacnia Jego abstynencję. Grzegorz uwielbia majsterkować. Chcemy stworzyć dla Niego kąt majsterkowicza w naszej piwnicy. Już teraz zajmuje się remontem Pokoju Świętego Józefa. Wcześniej odnowił furkę do naszego Domu, a w międzyczasie odnawia również bramę. Realizując Jego pasję wzmacniamy Jego abstynencję. To jest terapia dla Niego. Nie dla każdego.
Jarek, który był naszym mieszkańcem, po kilku dniach od zakwaterowania zapił. Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty jakie znamy kolejna terapia nie przyniosła by nowych efektów. Społeczność Domu przyjęła Go z powrotem. Miał szansę, aby na nowo zaaklimatyzować się wśród domowników. Niestety po kilku następnych dniach znów był w stanie nietrzeźwym. Tym razem mógł zostać ponownie przyjęty do Domu Świętego Łazarza po odbyciu terapii stacjonarnej. Choć wiemy, że to zbyt wiele nie wniesie w Jego życie musi odczuć konsekwencje swojego postępowania, mieć czas na przemyślenia. Niestety nie skorzystał z tej propozycji.
Przemek był mieszkańcem Domu Świętego Łazarza kilka miesięcy. Otwarty, wygadany człowiek. Był komunikatywny. Właściwie mogłoby się wydawać, że jest duszą towarzystwa. Coś jednak się stało, skoro zapił. Bardzo chciał wrócić do nas. Przepraszał. Prosił, abyśmy przyjęli Go, aby nie musiał iść ponownie na terapię. Nie przyjęliśmy Go. To też miłosierdzie. Znając Jego historię, sposób życia i jego predyspozycje wiedzieliśmy, że kolejna terapia jest konieczna. Stać Go na więcej. Jest człowiekiem, który może bardzo się rozwinąć, jeszcze wiele osiągnąć.
Damian leżał w pustostanie w jednym z poznańskich pustostanów. Wraz z pracownikiem socjalnym wezwaliśmy karetkę. Zabrali Go do szpitala. Czekaliśmy długo (na pewno ponad godzinę), aby ktoś się Nim zajął. W końcu poprosiłem rękawiczki, dostałem kombinezon (była pandemia). Lekarz nie mógł Go zbadać póki nie będzie umyty. Damian leżał we własnym kale i moczu. Dostałem nożyczki, aby rozciąć jego ubranie. Sanitariusz trzymał wąż, z którego leciała woda. Myjąc tego człowieka miałem odruchy wymiotne. Nieprzyjemne uczucie. Ale nie mogłem Go tak zostawić. Gdy Go umyliśmy Damian mógł być zbadany. Lekarz dyżurny powiedział, że ma głęboką hipotermię, że to był ostatni moment na uratowanie Jego życia. Nie dzielę się tym, aby się chwalić. Ale żeby podkreślić czym jest miłosierdzie. Czym jest nasza misja.
Miłosierdzie jest trudne. Miłosierdziem będzie okazanie komuś pomocy – to oczywiste. Ale w niektórych sytuacjach miłosierdziem będzie nie okazanie pomocy, aby ten ktoś jeszcze bardziej zawalczył o siebie. I to jeszcze bardziej go wzmocni niż okazanie pomocy. Ważne jest, aby miłosierdzie okazywać. Nie zostawić człowieka. Nakierować. Podpowiedzieć. Niech miłosierdzie stanie się pasją każdego z nas.
Maciej Białka
Prezes Fundacji Dobro się Niesie